aaa4
nowicjuszka
Dołączył: 15 Wrz 2016
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 15:56, 07 Wrz 2017 Temat postu: rafal |
|
|
Victor stanal cicho w drzwiach. Poslal kazdemu w pokoju bardzo ostrozne spojrzenie, ale jego usmiech nie zgasl. Gdy dostrzegl Billa jego usmiech wrecz sie rozjasnil - Ach, Compton. Choc spodziewalam sie, ze teraz bedzie obserwowal go z wieksza uwaga, tak sie nie stalo. Za to Amelie poddal gruntownej analizie. - Zrodlo magii -mruknal i pochylil glowe w jej strone. Frannie poddal szybszej ocenie. Kiedy ja rozpoznal, popatrzyl przez sekunde niezadowolony.
Powinnam byla ja ukryc, lecz po prostu nie pomyslalam o tym. Teraz grupa wampirow z Las Vegas wiedziala, ze Quinn wyslal swoja siostre naprzod, by nas ostrzec. Zastanawialam sie, czy przezyjemy to wszystko.
Gdybysmy dozyli do switu, cala trojka ludzi moglaby pojechac samochodem, a jesli zostaly one zniszczone to, mielismy telefony i moglibysmy zadzwonic po jakiegos pickupa. Ale nic nam nie wiadomo bylo o jakis dziennych istotach pomagajacym wampirom z Las Vegas...oprocz Quinna. I do czasu jak Eric i Bill sa w stanie walczyc i przejsc przez rzad wampirow na zewnatrz, moglysmy sprobowac. Ale nie wiem w jakim stopniu sa w stanie to zrobic.
-Prosze usiasc - powiedzialam, choc zabrzmialam mniej wiecej tak samo milo, jak
przyjaciolka kosciola zmuszona do zabawienia ateisty. Wszyscy przenieslismy sie na kanape i
krzesla. Zostawilismy Frannie tam gdzie byla. Lepiej bylo utrzymac kazdy kawalek spokoju
jaki moglismy zdobyc. Napiecie w pokoju bylo niemal namacalne.
Wlaczylam kilka lamp i zapytalam wampiry, czy chcialyby sie czegos napic. Wszyscy wygladali na zaskoczonych. Tylko [link widoczny dla zalogowanych]
Victor przyjal to normalnie. Po otrzymaniu kiwniecia glowa ode mnie, Amelia poszla do kuchni, aby podgrzac jakiegos TrueBlood'a. Eric i Bill siedzieli na kanapie, Victor zajal fotel, a ja spoczelam na skraju kanapy z rekoma zacisnietymi na kolanach. Nastala dluga cisza, po ktorej Victor zaczal przemowe.
-Twoja krolowa nie zyje Wikingu - powiedzial.
Eric szarpnal glowa, Amelia w okamgnieniu zatrzymala sie w drodze do Victora z kieliszkiem TrueBlooda. Zaakceptowal to male poruszenie. Amelia popatrzyla na niego i zauwazylam, ze jej reka ukryta jest w faldzie ubrania. Wzielam oddech i pomyslalam, ze nie jest szalona, a ona odeszla od niego i przyszla stanac obok mnie.
Eric powiedzial: - Domyslalem sie, ze tak sie stalo. A jak wielu szeryfow? Mialam reke blisko niego. Nie bylo mozliwosci, by wyczytac z tonu jego glosu, jak sie czuje.
Victor zrobil widowisko konsultowania sie z wlasna pamiecia. - Niech pomysle. O tak! Wszyscy z nich.
Zacisnelam swoje usta tak mocno, ze zaden dzwiek nie mial prawa sie z nich wydobyc. Amelia wyciagnela proste krzeslo z jednej strony paleniska. Ustawila je blisko mnie i opadla na nie jak worek z piaskiem. Teraz kiedy siedziala, moglam zobaczyc, ze [link widoczny dla zalogowanych]
kurczowo w jednej z rak, trzyma noz do filetowania, ktory zabrala z kuchni. I on byl naprawde ostry.
-Co z ich ludzmi? - zapytal Bill. Bill rowniez nasladowal glos "zapomnijmy o dawnych urazach"
Post został pochwalony 0 razy
|
|