Autor Wiadomość
aaa4
PostWysłany: Czw 15:56, 07 Wrz 2017    Temat postu: rafal

Victor stanal cicho w drzwiach. Poslal kazdemu w pokoju bardzo ostrozne spojrzenie, ale jego usmiech nie zgasl. Gdy dostrzegl Billa jego usmiech wrecz sie rozjasnil - Ach, Compton. Choc spodziewalam sie, ze teraz bedzie obserwowal go z wieksza uwaga, tak sie nie stalo. Za to Amelie poddal gruntownej analizie. - Zrodlo magii -mruknal i pochylil glowe w jej strone. Frannie poddal szybszej ocenie. Kiedy ja rozpoznal, popatrzyl przez sekunde niezadowolony.

Powinnam byla ja ukryc, lecz po prostu nie pomyslalam o tym. Teraz grupa wampirow z Las Vegas wiedziala, ze Quinn wyslal swoja siostre naprzod, by nas ostrzec. Zastanawialam sie, czy przezyjemy to wszystko.

Gdybysmy dozyli do switu, cala trojka ludzi moglaby pojechac samochodem, a jesli zostaly one zniszczone to, mielismy telefony i moglibysmy zadzwonic po jakiegos pickupa. Ale nic nam nie wiadomo bylo o jakis dziennych istotach pomagajacym wampirom z Las Vegas...oprocz Quinna. I do czasu jak Eric i Bill sa w stanie walczyc i przejsc przez rzad wampirow na zewnatrz, moglysmy sprobowac. Ale nie wiem w jakim stopniu sa w stanie to zrobic.

-Prosze usiasc - powiedzialam, choc zabrzmialam mniej wiecej tak samo milo, jak

przyjaciolka kosciola zmuszona do zabawienia ateisty. Wszyscy przenieslismy sie na kanape i

krzesla. Zostawilismy Frannie tam gdzie byla. Lepiej bylo utrzymac kazdy kawalek spokoju

jaki moglismy zdobyc. Napiecie w pokoju bylo niemal namacalne.

Wlaczylam kilka lamp i zapytalam wampiry, czy chcialyby sie czegos napic. Wszyscy wygladali na zaskoczonych. Tylko vacu warszawa
Victor przyjal to normalnie. Po otrzymaniu kiwniecia glowa ode mnie, Amelia poszla do kuchni, aby podgrzac jakiegos TrueBlood'a. Eric i Bill siedzieli na kanapie, Victor zajal fotel, a ja spoczelam na skraju kanapy z rekoma zacisnietymi na kolanach. Nastala dluga cisza, po ktorej Victor zaczal przemowe.

-Twoja krolowa nie zyje Wikingu - powiedzial.

Eric szarpnal glowa, Amelia w okamgnieniu zatrzymala sie w drodze do Victora z kieliszkiem TrueBlooda. Zaakceptowal to male poruszenie. Amelia popatrzyla na niego i zauwazylam, ze jej reka ukryta jest w faldzie ubrania. Wzielam oddech i pomyslalam, ze nie jest szalona, a ona odeszla od niego i przyszla stanac obok mnie.

Eric powiedzial: - Domyslalem sie, ze tak sie stalo. A jak wielu szeryfow? Mialam reke blisko niego. Nie bylo mozliwosci, by wyczytac z tonu jego glosu, jak sie czuje.

Victor zrobil widowisko konsultowania sie z wlasna pamiecia. - Niech pomysle. O tak! Wszyscy z nich.

Zacisnelam swoje usta tak mocno, ze zaden dzwiek nie mial prawa sie z nich wydobyc. Amelia wyciagnela proste krzeslo z jednej strony paleniska. Ustawila je blisko mnie i opadla na nie jak worek z piaskiem. Teraz kiedy siedziala, moglam zobaczyc, ze floating
kurczowo w jednej z rak, trzyma noz do filetowania, ktory zabrala z kuchni. I on byl naprawde ostry.

-Co z ich ludzmi? - zapytal Bill. Bill rowniez nasladowal glos "zapomnijmy o dawnych urazach"

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group